Archiwum Polityki

Bob nie z tej planety

Pastor, filantrop, marzyciel, biznesmen. Dziedzic bajecznej fortuny. Historia życia Roberta Gamble´a jest jak gotowy scenariusz filmowy. Nawet najbliżsi znajomi zastanawiają się, dlaczego zdecydował się spędzić pół życia w Polsce. I za co kocha Polaków, którzy – bywało – dawali mu w kość.

Robert Gamble. Amerykanin szkocko-irlandzkiego pochodzenia. Urodzony w Filadelfii, zameldowany w Bostonie. Aktualne miejsce zamieszkania: Poznań. Dla znajomych: Bob. Ulubiony środek lokomocji: tramwaj. Języki: angielski i gamblowski, czyli mocno łamany polski. – Proszę mnie poprawiać, wciąż si uczi – mówi z rozbrajającym uśmiechem. Dla wielu to człowiek zagadka. Dlaczego zamiast wylegiwać się na jakiejś tropikalnej wyspie, przyjechał do chłodnej, szarej Polski? Dlaczego miliony, które miał, wydał na biednych, wolność, równość i demokrację?

Cytat z „Małego Poradnika Życia”, książeczki sprzedawanej przez wydawnictwo należące do Boba: „Stań się najbardziej zaangażowanym i entuzjastycznym człowiekiem, jakiego znasz”. Znajomi i współpracownicy wiedzą, że wciela tę zasadę w życie. – Jak się już do czegoś zapali, potrafi pracować dzień i noc. Ciągle ma nowe pomysły – mówią.

Sam Gamble jest skromny, nie szuka rozgłosu. Jest właścicielem studia telewizyjnego. Jego dobrze prosperujące wydawnictwo Media Rodzina ma wyłączne prawa do polskiej edycji książek o Harrym Potterze. Na przygodach młodego czarodzieja zarabia krocie, bo to największy hit wydawniczy ostatnich lat. Ale Gamble pomaga też biednym, finansuje kulturę. Osobiście przekonywał J.K. Rowling, autorkę „Harry’ego Pottera”, aby zrzekła się honorarium za 25 tys. egzemplarzy, które Media Rodzina podarowała najbiedniejszym wiejskim bibliotekom.

Jak Gamble gdzieś zarobi, to zaraz to wyda na zbożny cel. On – Amerykanin – wymyślił, aby zrobić show taneczny „Opentaniec” oparty na staropolskim folklorze. Skoro Irlandczycy mają show „Riverdance”, który objechał cały świat, dlaczego nie mogą mieć Polacy?

Polityka 35.2005 (2519) z dnia 03.09.2005; Gospodarka; s. 44
Reklama