Archiwum Polityki

Naga prawda

W polskim Kościele nie widać następców księdza Musiała – chrześcijanina, który badał chrześcijańskie korzenie antysemityzmu.

Ks. Stanisław Musiał, jezuita, nie zgodził się, by wydać tę książkę za jego życia. „Wiecie, jak jest – za taką mnie zniszczą. A dla mnie Kościół i zakon są wszystkim. Wydacie to po mojej śmierci” – tłumaczył świeckim dziennikarzom, którzy usiedli z nim do wywiadu-rzeki, Witoldowi Beresiowi i Krzysztofowi Burnetce. Wspólnie z nimi Musiał odtwarza przełom w stosunku Kościoła do Żydów: w jakich trudnościach się rodził, jak był rewolucyjny, jak opornie się przyjmuje. Książka wyszła ostatecznie nie w Krakowie, jak zamierzali, lecz teraz w Warszawie – niecałe dwa lata po śmierci Musiała.

Byłem na jego pogrzebie w marcu 2004 r. na krakowskim cmentarzu Rakowickim. Jest tam krypta ojców jezuitów. Przyszło mnóstwo ludzi, wielu znanych, a także staruszki z domu opieki, gdzie był kapelanem; w oczy rzucał się kardynał Franciszek Macharski. Metropolita krakowski zmówił za zmarłego modły chrześcijańskie, a rabin z Jerozolimy – żydowski kadisz. Tak się spełniło marzenie ks. Stanisława. Nie słyszałem, by kiedykolwiek w historii polskiego Kościoła nad trumną księdza modlił się rabin w obecności kardynała.

Ta scena nie była jednak jakimś happy endem z epoki ekumenii. Ks. Musiał nie był ulubieńcem dostojników naszego Kościoła. Przed laty prymas Glemp wytknął go publicznie jako „przedstawiciela opcji żydowskiej” w polskim katolicyzmie. Atakowano Musiała w mediach skrajnej prawicy. We własnym zakonie obłożono go cenzurą. Chłopski syn z Łososiny pod Limanową, absolwent teologii i filozofii, został obsadzony w czarnej roli renegata z obozu narodowej poprawności politycznej.

Książka opowiada, jak Stanisław Musiał został księdzem, jezuitą, przyjacielem Żydów i wrogiem polskich ultrasów, autorem i redaktorem „Tygodnika Powszechnego” i ważnym uczestnikiem sporów dotyczących polskiego antysemityzmu.

Polityka 5.2006 (2540) z dnia 04.02.2006; Historia; s. 69
Reklama