Nowa płyta „A Bigger Bang” (Większy wybuch) na rynku pojawi się 5 września, ale już od jakiegoś czasu wywołuje kontrowersje za sprawą zamieszczonej tam piosenki „Sweet Neo Con”. „Tekst rzeczywiście nie jest zbyt metaforyczny” – powiedział Mick Jagger dziennikarzom, którzy wypytywali go, czy bohaterem piosenki jest George W. Bush. Zawiera m.in. frazę: „Nazywasz siebie chrześcijaninem, ja nazywam cię hipokrytą. Nazywasz siebie patriotą, a ja myślę, że jesteś kupą gówna”.
Można by uznać, że krytyka ekipy Busha, dokonywana przez liczne gwiazdy show- biznesu, trochę się już zbanalizowała, więc Jagger z kolegami nie wypadają w tej kwestii nazbyt oryginalnie. Wszystko się zgadza, aliści do tej pory Stonesi bardzo rzadko zdobywali się na bezpośrednią kontestację polityczną. Owszem, zdarzało im się krytykować System, choćby w takich piosenkach jak „Satisfaction” czy „Street Fighting Man”, ale nigdy nie czuli się w obowiązku tworzyć ideologicznych manifestów. Większość piosenek spółki Mick Jagger – Keith Richards mówi o zawiłościach relacji damsko-męskich, a jeśli już zahacza o sprawy społeczne, to posługuje się osobistą perspektywą człowieka nieinteresującego się na co dzień polityką.
Co w takim razie zadecydowało o etykiecie buntowników? Na pewno ekscesy obyczajowe, które towarzyszyły im nieprzerwanie przez całe lata 60., a nawet później, gdy Mick Jagger nie przestawał kultywować swojego image’u romantycznego hedonisty i dandysa oddającego się seksualnemu wyuzdaniu. Owszem, młodzi Stonesi żyli, jak chcieli (przynajmniej tak to wyglądało), wchodzili w konflikty z prawem z powodu posiadania i używania narkotyków, często zachowywali się prowokacyjnie wobec dziennikarzy.