5tys. dol. grzywny i 1,5 mln na stypendia dla dzieci ofiar oraz na badania medyczne – takim orzeczeniem sąd w Ontario przychylił się do ugody, jaką Kanadyjski Czerwony Krzyż zawarł z prokuraturą. Sekretarz generalny Pierre Duplessis przyznał, że jego organizacja, rozprowadzając w latach 1983–1990 zakażoną krew i produkty krwiopochodne, pogwałciła kanadyjską ustawę o żywności i lekach, zakazującą m.in. dystrybucji zanieczyszczonych preparatów leczniczych.
Wskutek procederu wirusem HIV zakaziło się ponad tysiąc, a wirusowym zapaleniem wątroby typu C – około 20 tys. pacjentów, w większości chorych na hemofilię. Co najmniej 3 tys. osób zmarło. Duplessis przeprosił ofiary i ich rodziny: „Czerwony Krzyż wyraża głęboki żal, że odpowiednio wcześnie nie wprowadził procedur, które zmniejszyłyby ryzyko zakażenia. Mogliśmy i powinniśmy byli zrobić więcej. Bierzemy odpowiedzialność za to, co się stało”. W zamian za przyznanie się do winy prokurator odstąpił od postawienia organizacji zarzutów, m.in. kryminalnego zaniedbania oraz spowodowania zagrożenia życia i zdrowia wielu osób. „Przynajmniej się przyznali. To minimum, jakie mogli dla nas zrobić. Czekaliśmy aż dwadzieścia lat na to, żeby wreszcie ktoś poniósł odpowiedzialność” – komentował warunki ugody John Plater, prezes Canadian Hemophilia Society z Ontario. Nie brakowało jednak rozgoryczonych. „Gdyby chodziło o rozprowadzanie cyjanku, kara pewnie byłaby większa” – stwierdziła Janet Conners, która zaraziła się HIV od męża (chory na hemofilię Randy zmarł na AIDS w 1994 r.). To największy skandal w historii kanadyjskiej służby zdrowia, ale nie jedyny taki na świecie – podobne afery miały też miejsce m.in. we Francji, Niemczech, Szwajcarii i Japonii.