Archiwum Polityki

Przewodnik po przeszłości

Ry Cooder to jedna z żywych legend współczesnej muzyki. Mistrz gitary i banjo szerzej zasłynął jako jeden z filarów kolektywu Buena Vista Social Club. Ale jego kariera jest o wiele bogatsza. Współpracował przecież z Capitainem Beefheartem, Stonesami, Lee Hookerem. Pisał muzykę do filmów, m.in. „Dead Man Walking” czy niezapomniany soundtrack do „Paryż, Texas”. I echa tych przygód słychać na płycie. Jest tu wszystko: jazz, rock, folk, pop, ale zdyscyplinowane i świetnie poprowadzone w manierze latynoskiej czy bardziej – tex mex. Mimo różnorodności stylistycznej słychać charakterystyczny szlif, elegancję i charyzmę. I nowoczesność. Paradoksalnie, bo tytułowa Chavez Ravine to nieistniejąca już meksykańska dzielnica w Los Angeles. Płyta jest podróżą do lat 50., kiedy mieszkańcy Chavez na ulicach swej enklawy tańczyli, śpiewali, kłócili się, kibicowali i z fascynacją opowiadali sobie o UFO. Ale płyta Coodera nie jest przez to płytą retro. To pełna humoru, na wskroś współczesna zabawa z przeszłością. To jak podróż wehikułem czasu: możemy się przenieść choćby do średniowiecza (no, załóżmy tak dla ułatwienia narracji), ale i tak będziemy naznaczeni nowoczesnością. Wszak taki wehikuł jest właśnie jej dzieckiem.

Ry Cooder, Chavez Ravine, Nonesuch

Polityka 31.2005 (2515) z dnia 06.08.2005; Kultura; s. 55
Reklama