Archiwum Polityki

Stallone w więzieniu

W „Osadzonym” Sylvester Stallone wciela się w postać więźnia Franka Leone, któremu pozostało pół roku do wyjścia na wolność. Bohater filmu odsiaduje swój wyrok w więzieniu, które bardziej przypomina doborowy klub niż mroczne kazamaty. Jednak tylko do czasu. Pewnej nocy Leone zostaje niespodziewanie przeniesiony do więzienia o zaostrzonym rygorze. Nie ma pojęcia, co się stało, nie popełnił przecież żadnego przewinienia. W nowej sytuacji, przypominającej Kafkowskie klimaty, rozpoczyna się gra między więźniem a psychopatycznym naczelnikiem, w którego wcielił się Donald Sutherland. Mimo że od nakręcenia „Osadzonego” minęło szesnaście lat, film ucieszy nie tylko fanów talentu Sylvestra Stallone. To po prostu przyzwoita, choć typowo amerykańska robota, od początku więc wiemy, że dobro musi zwyciężyć, tym bardziej że Stallone nigdy się łatwo nie poddaje. Sceny więzienne kręcone były nie w sztucznych dekoracjach, lecz w autentycznym zakładzie karnym, co na ekranie widać. „Podczas pracy mogło zdarzyć się wszystko – wspomina Stallone. – Trzydziestu nieuzbrojonych strażników pilnowało dwóch tysięcy więźniów oraz naszej ekipy filmowej”. Nikomu nic się nie stało.

Marek Sobczak

Polityka 31.2005 (2515) z dnia 06.08.2005; Kultura; s. 52
Reklama