Archiwum Polityki

Ziomale

Stołeczne loże regionalne grupujące ziomków z jednej okolicy stają się modne. Ich członkowie to elita: artyści, dziennikarze, menedżerowie, biznesmeni. Przybyli do stolicy, bo tutaj są wielkie firmy, duże pieniądze i zawodowe kariery do zbudowania. Brakuje tylko odrobiny swojskiego klimatu.

Mieszkam w Krakowie, ale biznes tak mi się układa, że klientów mam w Warszawie – mówi Krzysztof Ślusarz, dyrektor małej agencji reklamowej, który przyznaje, że różnica między robieniem interesów w Krakowie i stolicy jest taka jak między krwiobiegiem człowieka leżącego i biegnącego. – Tutaj praca to środek do osiągnięcia prestiżu i pieniędzy. Kiedy rozmawiam z kimś o poważnym projekcie, już następnego dnia wiem, czy to ma sens i szanse realizacji. W Krakowie wszystko ciągnęłoby się w nieskończoność, bo brakuje i funduszy, i decyzyjności.

Kraków jest leniwy. Spacerując ulicą, zawsze łapię się na tym, że idę parę kroków szybciej niż inni – śmieje się Ewa Łabno-Falęcka, dyrektor PR w koncernie Daimler-Chrysler, od niedawna prezes Klubu Krakowian. Powiada, że spotykają się, bo lubią sobie pomagać i wiedzieć o sobie jak najwięcej. Wspólnym mianownikiem jest jedno miasto, czasem jedna uczelnia, wspólnota skojarzeń, doświadczeń, języka. – Wszystko w sentymentalnej, emocjonalnej otoczce, bo kiedy żyje się w globalnym wariactwie, jakim jest wielka metropolia, przyjemnie przypomnieć sobie o krakowskich korzeniach – przyznaje pani prezes, która do tej pory mieszkała w siedmiu różnych miejscach na świecie.

Wars łączy nas

W stolicy szukają się i odnajdują niemal wszyscy. Jest Grupa Południe z Bielska-Białej, Salon Raciborzan, Towarzystwo Przyjaciół Śląska i Ambasada Mazur. Klub Szczeciński skupia się wokół ministra Jacka Piechoty, stołecznych krakowian skrzyknął Andrzej Zdebski, prezes Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych. Klub Wielkopolan EKA zawiązał się przy winie i chipsach w kuchni w mieszkaniu aktora Wiesława Komasy i jego żony, zaś Loża Trójmiasto formowała się w pociągu Kaszub na trasie Gdańsk–Warszawa.

Polityka 29.2005 (2513) z dnia 23.07.2005; Kraj; s. 28
Reklama