Archiwum Polityki

Człowiek Pies

Mistrzowi wschodnich walk Chińczykowi Jet Li sztuczki w rodzaju biegania po ścianach i wyskakiwania przez okno z trzeciego piętra wprost pod koła samochodów nie sprawiają najmniejszych trudności. Aktor świetnie też sobie radzi na ringu, gdzie jednym szybkim ciosem potrafi łamać kręgosłupy osiłkom o posturze Gołoty. W „Człowieku Psie”, kolejnej amerykańskopodobnej produkcji firmowanej nazwiskiem Francuza Luca Bessona, gra dziwadło przypominające Stroszka – pół człowieka, pół zwierzę o imieniu Danny, które cierpi na zaniki pamięci i nieumiejętność odróżniania dobra od zła. Paradując w obroży na szyi – jego filmowy pan (Bob Hoskins) wyszkolił go niczym rotweilera i nauczył zabijać na rozkaz – nie wie, kim jest ani nie rozumie, do jakich celów jest wykorzystywany. Ta bajeczka dla dorosłych o Dannym – mordercy, w którym pod wpływem przypadkowego spotkania ze ślepym stroicielem fortepianów (Morgan Freeman) rodzi się sumienie – ma komiksowy wdzięk. Wymaga jednak sporej odporności na hardcorowe walki, które niestety zostały tu ukazane z realistyczną dosłownością. Przebrnięcie zwłaszcza przez pierwszą część filmu, obfitującą w sadystyczne, krwawe sekwencje katowania, wydaje się trudne, ale spokojniejsza końcówka rozegrana w konwencji łagodnego kina obyczajowego przynosi jakie takie uspokojenie skołatanych nerwów. Oprócz popisów Jeta Li („Hero”, „Zabójcza broń 4”) na uwagę zasługuje ścieżka dźwiękowa filmu przygotowana przez Massive Attack.

Janusz Wróblewski

Polityka 27.2005 (2511) z dnia 09.07.2005; Kultura; s. 57
Reklama