Raczej dni niż tygodnie dzielą nas od pobicia rekordu wszech czasów: ceny 60 dol. za baryłkę bliskowschodniej ropy naftowej. Wszystko dlatego, że popyt na paliwa płynne, szczególnie w Azji, szybko rośnie, konflikty w krajach eksportujących ropę nie gasną, a terroryzm psuje i tak już zwarzone nastroje na rynku. Na naszych stacjach odczuwamy to mniej, bo rosyjska ropa jest nieco tańsza, a dolar w przeliczeniu na złotówki też ciągle tani. Mimo to 4 zł za litr najpopularniejszej benzyny będziemy pewnie płacić przez całe lato. Kierowcy trzymajcie się za kieszeń.
Polityka
26.2005
(2510) z dnia 02.07.2005;
Gospodarka;
s. 36