Archiwum Polityki

Znikająca sekta

Groźna, zakonspirowana sekta przenika do świata polityki i instytucji finansowych. W powiązanych z nią organizacjach działają znani politycy i uczeni’’ – doniosła „Rzeczpospolita’’. Ale po rewelacjach zapadła cisza. Uznana przez dziennik za przywódczynię sekty Małgorzata Pawlisz, była wiceprezes ZUS, zapowiedziała zaskarżenie gazety do sądu, politycy – Tadeusz Iwiński, Janusz Onyszkiewicz – wzruszyli ramionami, a planowaną na koniec czerwca konferencję Dialog między cywilizacjami, którą Pawlisz przygotowywała z ramienia Polskiej Rady Azji i Pacyfiku, przesunięto o kilka miesięcy. I tyle. – Nie słyszałem nic o tej sekcie, może jedynie o Danilewiczu (rodzimy guru sprzed lat, po którym Pawlisz miała objąć schedę – red.), ale też musiałbym poszperać – mówi dr Zbigniew Pasek, religioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego, ekspert od nowych ruchów religijnych w Polsce. – Publikacja nic nie mówi o religijnym charakterze opisywanej grupy, korzysta natomiast z bardzo negatywnego stereotypu sekty, jaki utrwala się w Polsce. Przeciętnemu Polakowi kojarzą się one z porywaniem dzieci, praniem mózgu. Te negatywne skojarzenia przenoszą się więc na osoby wymienione w tekście.

Pasek podkreśla, że w polskich mediach mało jest rzetelnej wiedzy o niechrześcijańskich grupach religijnych, a nadużycia w tych nowych ruchach nie zdarzają się statystycznie częściej niż w Kościele. – Jeśli wyrwiemy z kontekstu jakieś wypowiedzi czy zdarzenia, to wyjdzie na to, iż nowe ruchy religijne skupiają samych zombi. Jeśli grupa łamała prawo i są na to dowody, to dziennikarze powinni zawiadomić prokuraturę.

Polityka 25.2005 (2509) z dnia 25.06.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama