W tym roku nie będzie naboru do Państwowej Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu, która miałaby kształcić studentów polskich i ukraińskich, bo decyzję o powołaniu uczelni (poprzez przekształcenie działającej tam Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej) pokrzyżował podkarpacki poseł LPR Zygmunt Wrzodak. Poseł na forum Sejmu powtórzył argumenty lokalnych środowisk kombatanckich wyrażających obawę, że kształcenie w Przemyślu ukraińskiej młodzieży miałoby służyć odbudowie środowisk mniejszości narodowej w regionie podkarpackim.
Aktywność Wrzodaka wywołała gwałtowny sprzeciw prezydenta miasta oraz rektora PWSZ w Przemyślu, którzy we wspólnym oświadczeniu stwierdzili, że „akt polityczny posła LPR uderza w polską rację stanu, antagonizuje środowiska polskie i ukraińskie oraz odbiera Przemyślowi szansę utworzenia tam uczelni międzynarodowej”.
Ministerstwo Edukacji uznało, że lepiej się nie narażać. Odpowiadając na zapytanie Wrzodaka minister edukacji przypomniał, że idea współgra z porozumieniem o współpracy podpisanym przez Polskę i Ukrainę. Uspokoił jednak, że projekt nie został wciąż rozpatrzony i nadal pozostaje wyłącznie inicjatywą lokalną. – Klimat jest nieodpowiedni – wyjaśnia wiceminister edukacji Tadeusz Szulc. I dodaje: – Chcemy przeczekać burzę przedwyborczą, nie zadrażniać sytuacji, bo sprawa szkoły może się stać elementem gry przedwyborczej.