Archiwum Polityki

Tryumf pędzla

Jeszcze niedawno krytycy sztuki wieszczyli koniec malarstwa. I mieli swoje powody. Czy teraz modne stanie się odwoływanie kryzysu.

Doskonałej i dość nieoczekiwanej okazji do rozważań na ten temat dostarcza ekspozycja w londyńskiej Saatchi Galery zatytułowana „Triumf malarstwa”. Pomysłodawcą wystawy jest Charles Saatchi, mecenas najbardziej kontrowersyjnych i odważnych nurtów we współczesnej brytyjskiej sztuce. To on odkrył, wsparł i skutecznie wylansował tzw. Young British Artists (yBa), czyli grupę twórców, którym jak najdalej od pokornego nakładania farb na płótno. Przypomnę, że w jego artystycznej stajni znaleźli się m.in. Damiern Hirst, którego najsłynniejszą pracą jest zatopiony w formalinie gigantyczny rekin, Tracy Emin znana dzięki namiotowi, w którym wyhaftowała nazwiska ponad 100 osób, z którymi uprawiała seks, czy bracia Jake&Dinos Chapman, tworzący postacie nimfetek z penisami zamiast nosów i podobnymi dziwacznymi deformacjami. Jest i Chris Ofili ze swą Madonną ulepioną z łajna słoni oraz Marcus Harrey, który portret morderczyni z Moors pracowicie wylepił z setek fotografii jej nieletnich ofiar. Długo by jeszcze wymieniać.

Przygoda Saatchiego z yBa trwała od 1992 r., kiedy to zorganizował im pierwszą wystawę, zaś apogeum przypadło na 1997 r. ekspozycją „Sensation”, która rzeczywiście okazała się sensacją w międzynarodowym życiu artystycznym. I oto dość niespodziewanie Saatchi część swej głośnej kolekcji rozprzedał, resztę zaś kazał uprzątnąć z obszernych sal galerii i schował głęboko w magazynach.

Rok 2005 rozpoczął Saatchi przygotowaniem wystawy „Triumf malarstwa”. O tym, że nie jest to chwilowy wybryk, świadczy fakt, że przedsięwzięcie zostało zaplanowane dokładnie i długofalowo. Na pierwszej wystawie pokazał prace sześciu twórców, których uznał za światową elitę, m.in. Petera Doiga, Marlene Dumas, Martina Kippenbergera i Luca Tuymansa.

Polityka 23.2005 (2507) z dnia 11.06.2005; Kultura; s. 74
Reklama