Andrzej Pęczak, siedzący od listopada w areszcie za przyjęcie łapówki od lobbysty Marka Dochnala, znudził się niewyszukanymi warunkami w celi (nawet nie ma firanek). By zmienić otoczenie i umknąć przed oskarżeniem, procesem oraz wyrokiem, wezwał na pomoc Europę. Wystosował do szefa Parlamentu Europejskiego Josepha Borella pismo z prośbą o immunitet PE! Pęczak powołuje się na fakt, że od maja do lipca 2004 r. był europosłem z ramienia SLD. Niestety immunitet chroni posłów tylko przed odpowiedzialnością za słowa wypowiedziane podczas trwania kadencji. Pęczakowi pozostaje liczyć, że jakiś egzotyczny kraj, w którym ma znajomości wśród dostojników, wystąpi do polskiego rządu z wnioskiem o ekstradycję. Może rozsądnie byłoby się do takiego wniosku przychylić?