Emzet – jak nazywają go przyjaciele – po prawie 20 latach znowu stanął w progu więzienia i z marszu pojął, że to już nie to. Dudniące magnetofony, ryczące telewizory – na takie hałaśliwe kolonie Emzet nie był przygotowany. Bo kiedy do więzienia idzie inteligent, to liczy jednak na ciszę i klimat skupienia do pracy.
Więzienie uznało, że Emzet ma dobre białko. Białko, w języku kryminału, papier: zarzuty oskarżenia oraz podstawa wyroku. Białko Emzeta stoi na wielu zerach, czyli dotyczy dużych pieniędzy. To białko mówi, że Emzet musiał być łebski facet. Prócz białka Emzet miał też dobrą prasę. Zdjęcie w gazecie Urbana. Toteż Emzet zyskał teraz ksywę Minister.
Na 24 m kw. rzeczy osobiste Ministra mogły wzbudzić pewną nieufność wśród dziewięciu współlokatorów. De Tocquveille, Burke, Conrad, Marquez, Le Carre. Fajka, pachnący tytoń. Nie przydał też Emzetowi sympatii jego brak zrozumienia dla seriali. Jeden ze współwięźniów złożył skargę, że Minister nie pozwala mu oglądać telenoweli. Inny sublokator, osadzony od lat piętnastu za potrójne zabójstwo, jest francuskojęzyczny. Minister poprosił go o przetłumaczenie piosenki zespołu Noir Desir. Sąsiad zaczął pożyczać od Ministra pismo „Paris Match”. Razem grają w szachy.
Niedawno mówiono o Emzecie na oczach całej Polski i więziennej świetlicy. Jarosław Kaczyński, cieszący się wraz z bratem Lechem mocno ograniczoną życzliwością w warszawskich więzieniach (są za surowym wymiarem sprawiedliwości), napomknął Monice Olejnik, że trzeba będzie sprawę Emzeta, skądinąd zakończoną przez Sąd Najwyższy, zbadać ponownie. I że cały ten proces to spisek i polityczna intryga. Tego wieczora świetlica słuchała telewizyjnej publicystyki w wyjątkowym skupieniu.
Wolna Wola
Zanim Zalewski trafił na uniwerek, kształtowały go, z jednej strony, dom z inteligencką tradycją (ojciec – doktor filozofii po KUL, mama – psycholog), z drugiej – łobuzerskie Powiśle.