Archiwum Polityki

Wszyscy jesteśmy gejami

Prezydent Lech Kaczyński zakazał Parady Równości w Warszawie. Tłumaczył, że chodzi o to, by w przestrzeni publicznej nie demonstrować opcji seksualnych. W sposób oczywisty Kaczyńskiemu nie chodzi o demonstrowanie opcji seksualnej czy stylu życia w ogóle, lecz o demonstrowanie jednej, mniejszościowej opcji – homoseksualnej – której prezydent Warszawy nie lubi, nie pochwala, a może się obawia. Dyskryminacja mniejszości na tle seksualnym jest tutaj oczywista.

Czy prezydent Kaczyński chce tego czy nie, geje są w Polsce i będą. Aby znowu zepchnąć ich do podziemia, wcisnąć w przymus pozorów i fałsz heteroseksualnej rodziny, trzeba by cofnąć czas i odciąć Polskę od świata. Bo w całym rozwiniętym świecie są coraz bardziej widoczni (polecam poprzednie wydanie tygodnika „Forum”!).

Rosnąca ekspozycja wszelkich odmienności stanowi uniwersalny element współczesnej liberalnej demokracji rynkowej i jej największych sukcesów. W systemie, który wybraliśmy, różnorodność jest wielkim kapitałem. Może właśnie dzięki niej liberalne demokracje w dłuższym okresie rozwijają się lepiej niż społeczeństwa zamknięte przez kulturę albo dyktaturę. Również dlatego, że warunkiem wysokiej kreatywności jest między innymi społeczna otwartość. Więcej niż tolerancja – życzliwe zainteresowanie, ciekawość wobec wszystkiego co inne, nieznane, niezrozumiałe, nowe.

Nie jest przypadkiem, że najlepiej mają się dziś kraje, regiony i miasta o największej różnorodności etnicznej, kulturowej i obyczajowej. Kluczowy parametr opisujący społeczną zdolność do konkurowania w kreatywnych (zyskownych) dziedzinach nowej gospodarki także nie przypadkiem nazywa się gay factor, czyli „czynnik gejowski”.

Polityka 22.2005 (2506) z dnia 04.06.2005; Komentarze; s. 17
Reklama