Archiwum Polityki

Pomór z komara

Czy wirus Zachodniego Nilu, który skutecznie atakuje USA, powodując śmiertelne ofiary, może zagrozić Europie? Uczeni raczej uspokajają.

Wirus Zachodniego Nilu – dziś jedno z najpoważniejszych zagrożeń epidemiologicznych w USA – dał o sobie znać już w 323 r. p.n.e. w Babilonie. John Marr – epidemiolog z Virginia Departament of Health, i Charles Calisher z Colorado State University sądzą, że to on właśnie spowodował śmierć Aleksandra Wielkiego. Do takiego wniosku doszli studiując teksty Plutarcha opisujące zdarzenia sprzed 2300 lat.

Nad murami Babilonu zdobywcy ujrzeli chmary kruków. Wiele z nich padało wprost pod ich stopy. Pomór wśród ptaków mógł wywołać właśnie wirus Zachodniego Nilu. Ptaki z rodziny krukowatych są bowiem szczególnie podatne na jego atak. Symptomy choroby Aleksandra Wielkiego przypominały również objawy gorączki Zachodniego Nilu: silny ból głowy, wysoka temperatura, kłopoty z oddychaniem, zaburzenia pracy wątroby, wysypka, wymioty, zaburzenia neurologiczne najczęściej w postaci dezorientacji i wyraźne osłabienie mięśni. Mogą one doprowadzić do utraty przytomności i śmierci.

Wirus przenosi się z ptaków na ludzi za pośrednictwem komarów, które żywią się krwią obu gatunków. Jednym z gatunków, któremu zdarza się kłuć ptaki i ludzi, jest Culex pipiens. Podejrzewa się, że latem 1999 r. zakażony wirusem Zachodniego Nilu komar dostał się na pokład samolotu do Nowego Jorku. Badania genetyczne wykazały, że amerykański szczep jest bliskim kuzynem wirusa bliskowschodniego, mógł więc przybyć właśnie z Babilonu.

Czarny scenariusz

O pierwszym przypadku zapalenia mózgu (początkowo podejrzewano, że było to występujące od dawna w USA wirusowe zapalenia mózgu St. Louis encephalitis, czyli SLE, również przenoszone przez komary) poinformował 23 sierpnia 1999 r. lekarz z nowojorskiej dzielnicy Queens. W ciągu kilku dni zarejestrowano kolejnych osiem przypadków.

Polityka 34.2004 (2466) z dnia 21.08.2004; Nauka; s. 68
Reklama