Archiwum Polityki

Nie tylko Ukraińcy

Sprowadzenie okresu II RP wyłącznie do terroryzmu ze strony Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów OUN [Jerzy Besala, „Kiedy byliśmy terrorystami”, POLITYKA 21] nie jest zgodne z wiedzą historyczną.

Zamach na prezydenta Gabriela Narutowicza nie był jedynym zamachem terrorystycznym o podłożu politycznym, w wyniku którego zginęli obywatele II RP. Np. w piśmie „Robotnik” z sierpnia 1930 r. podaje się liczbę 12 morderstw, ok. 100 napadów na działaczy PPS. Niejednokrotnie ofiarami napaści byli posłowie na Sejm RP. Arsenał działań terrorystycznych stosowanych wobec przeciwników sanacji był przebogaty: demolowanie lokali partyjnych, podpalenia, atakowanie i rozbijanie demonstracji 1-majowych, rzucanie granatów w tłum (np. 14 września 1930 r. w trakcie wiecu PPS w Warszawie), pobicia. (...) Przemoc i terror polityczny stosowały różne ugrupowania, np. PPS Frakcja Rewolucyjna, zwolennicy BBWR (...) działacze ONR i ONR Falanga. Tylko we Lwowie i Stanisławowie bojówki ONR w latach 1933–34 zdetonowały 12 bomb, w trakcie rozbijania przez nie demonstracji 1 maja 1938 r. było 45 rannych, w tym 7 ciężko. Plonem walk z Żydami, walk wewnątrzfrakcyjnych w środowisku narodowców były zniszczenia lokali partyjnych, pobicia (we Lwowie kilka ze skutkiem śmiertelnym). Inne głośne akty terroru politycznego to podłożenie bomby pod siedzibę ZNP w Łodzi we wrześniu 1938 r. – rezultat: 1 osoba zabita, 6 rannych. Terrorem i zabójstwami (np. policyjnych informatorów, ale i rozłamowców) nie gardzili również komuniści.

Za niefortunne należy uznać użycie przez Jerzego Besalę terminu „totalny” w odniesieniu do sabotażu ukraińskiego w Galicji jesienią 1930 r.

Polityka 33.2004 (2465) z dnia 14.08.2004; Społeczeństwo; s. 99
Reklama