+++
Tajemnicza postać w czarnym woalu z różą w dłoni – to nie piękna Hiszpanka, lecz znany plakacista Rafał Olbiński. Człowiek w zakrywającej twarz masce z gazety (uważny obserwator dostrzeże, że to „Polityka” w dawnej wersji) – to redaktor Jerzy Baczyński. Krzysztof Gierałtowski fotografując znane postaci z życia publicznego, ukrywa ich oblicza, ukazuje fragmentarycznie, zniekształca za pomocą skrótu, pozy, grymasu, gestu (patrz Wisława Szymborska). Tytuł wystawy „Twarz jako znak”, pokazywanej do końca sierpnia w poznańskim Muzeum Narodowym, jest więc cokolwiek nieścisły: Gierałtowski próbuje przekształcić w znak całą osobowość fotografowanego, wciągając go za pomocą aparatu w intelektualną grę. Twierdzi, że dokonuje interpretacji psychologicznej swoich obiektów, ale w istocie równie wiele mówi w tych portretach o własnej wizji świata i ludzi. Niektórych aranżuje do zdjęcia po swojemu (podobno Leszka Balcerowicza do swego pozytywnego wizerunku – postaci zamaszyście kroczącej z uśmiechem na tle optymistycznego różu – przekonali dopiero młodzi asystenci). Inni mają osobiste życzenia, jak Gustaw Holoubek, który sam zapragnął zaistnieć w stylu portretów Witkacego; z działalnością Firmy Portretowej Witkacy twórczość Gierałtowskiego porównywana jest nader często.
Dorota Szwarcman
$$$1$$$
+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe