Archiwum Polityki

Leszek Możdżer, pianista jazzowy: Sampluję Lutosławskiego

Pomysł przygotowania jazzowo-elektronicznych interpretacji utworów Lutosławskiego wyszedł od znakomitego wiolonczelisty Andrzeja Bauera, wiceprezesa Towarzystwa im. Witolda Lutosławskiego. Zaproponowałem, żeby zaprosić do tego Bunia, który nie jest typowym didżejem operującym winylami, ale producentem muzycznym, który posługuje się elektroniką, sampluje i przetwarza dźwięk. Chcieliśmy nie tylko grać po swojemu muzykę Lutosławskiego, ale także spojrzeć na niego jako na człowieka. Dlatego używamy nagrań jego głosu, fragmentów wywiadów, które rytmizujemy. Lutosławski wypowiadał się pięknie i barwnie; my wybieramy kilka ważnych zdań. Oczywiście sam fakt, że te zdania są rytmizowane, sprawia, że jest to spojrzenie z pewnym dystansem, nie do końca poważne, co nie znaczy, że pozbawione szacunku.

Pierwszy raz spotkaliśmy się w maju. Bardziej intensywnie próbowaliśmy przed samą premierą, która odbyła się 5 sierpnia w starostwie w Suwałkach, w ramach festiwalu Letnia Filharmonia AUKSO. Próby kończyliśmy nad ranem, spędzając je w połowie przy komputerze: ten projekt wymaga dużo obróbek wstępnych i montażu. Nie znaczy to jednak, że są to utwory zdeterminowane od początku do końca; w ramach ogólnego szkieletu dajemy sobie przestrzeń do improwizacji – ok. 50 proc. Wykorzystujemy utwory z różnych okresów twórczości Lutosławskiego. Z wcześniejszych – jeden z „Bukolików” i „Czteropalcówkę” (w bardzo elektropunkowej wersji). Z późniejszych m.in. „Wariację Sacherowską” i koncert wiolonczelowy, z którego powstały trzy utwory. Pierwszy raz od dawna znalazłem się w sytuacji współautora, a nie wykonawcy własnych kompozycji. To bardzo przyjemne i ciekawe, zwłaszcza że wywodzimy się z tak odmiennych muzycznych światów.

Polityka 33.2004 (2465) z dnia 14.08.2004; Kultura; s. 59
Reklama