Archiwum Polityki

Jak zrobić dzieci

Place zabaw pustoszeją. Przedszkola się zamykają. Szkoły przygotowują się do likwidacji. Polacy nie mają dzieci. I to coraz bardziej nie mają. Podobnie jak większość Europejczyków. Niektórzy jednak sobie wreszcie z dziećmi poradzili. Teraz pora na nas.

Demografowie uważają, że „Polska staje na początku XXI w. przed realną perspektywą zmniejszania się liczby mieszkańców i poważnymi naruszeniami równowagi liczebnej między pokoleniami”.

Ekonomiści rwą włosy z głowy, bo bez dzisiejszych dzieci nie będzie przyszłych pracowników, a bez pracowników nie będzie podatków ani składek emerytalnych. Z czego za 30 lat będzie żyło bezdzietne pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków? Już dziś, gdy na 100 osób w „wieku produkcyjnym” przypada 55 osób w „wieku nieprodukcyjnym”, w systemie emerytalnym, służbie zdrowia, pomocy społecznej trudno nam związać koniec z końcem. A jak może wyglądać bezpieczeństwo socjalne Polaków za 25 lat, jeżeli na stu „produkcyjnych” będzie 70 „nieprodukcyjnych”?

Politolodzy także załamują ręce, bo brak polskich rąk do pracy będzie oczywiście oznaczał import „siły roboczej”. Imigracja jest zawsze wielkim darem. Nie tylko w Ameryce. To widać w brytyjskiej literaturze, francuskiej reprezentacji piłkarskiej, niemieckich galeriach. Ale zawsze idą też za nią napięcia. Zwłaszcza gdy fala imigrantów trafia na monoetniczne, zamknięte społeczeństwa – jak nasze. (Jak dramatyczny jest to problem, wskazuje jeden z oenzetowskich scenariuszy. Wynika z niego, że dla zatrzymania procesu starzenia się populacji do Europy musiałoby napływać średnio 27 mln imigrantów rocznie. Populacja Europy w 2050 r. wynosiłaby wówczas 2,3 mld, z czego 1,7 mld stanowiliby imigranci, którzy przybyli po 1995 r., i ich potomkowie).

Socjologowie i psycholodzy zastanawiają się, czy ludzie mogą być szczęśliwi w społeczeństwie bez dzieci. Ojcowie bez synów?

Polityka 33.2004 (2465) z dnia 14.08.2004; Raport; s. 3
Reklama