Wszystko, co dotyczy człowieka, który ma taką fortunę, tytuł szlachecki, jest przyjacielem Madonny i Britney Spears i posiada 5 tys. par okularów, jest wydarzeniem. Najpierw jednak trzeba podziwiać Eltona Johna za długowieczność w show-biznesie: 25 marca tego roku John skończy 59 lat! To w latach 1972–1975 wprowadził siedem (tak!) albumów płytowych na sam top listy przebojów, w tym piosenkę „Candle in the wind”, został ojcem chrzestnym Lennona, publicznie przyznał, że jest biseksualny, a w 1977 r. zdążył ogłosić, że wycofuje się z muzyki w ogóle! W 1983 się ożenił, cztery lata później rozwiódł, w 1991 r. wszedł na listę 200 najbogatszych Brytyjczyków (a nie jest to kraj ludzi ubogich). Wreszcie, odpowiadając na zaproszenie rodziny zmarłej księżnej Diany, zaśpiewał przerobioną wersję „Świecy na wietrze”; ta piosenka została najlepiej sprzedanym singlem wszystkich czasów, bijąc dotychczasowy rekord Binga Crosby’ego „White Christmas” i przyniosła artyście tytuł szlachecki.
Sir Elton John swoim związkiem (nazywa się on civil partnership, w przeciwieństwie do małżeństwa nie musi być zawierany publicznie ani nawet nie wymaga jednoczesnej obecności partnerów w urzędzie) kończy burzliwą i długą drogę, jaką Anglia przeszła, jeśli chodzi o sposób traktowania homoseksualistów. Zbyt już odległe byłoby przypominanie upokorzeń Oscara Wilde’a i kary więzienia, jaką mu wymierzono. Ale dopiero w 1967 r. czyny homoseksualne usunięto z kodeksu karnego (tu warto przypomnieć, że pierwszy w niepodległej Polsce kodeks karny, kodeks Makarewicza z 1932 r., nie wspominał nic o aktach homoseksualnych).