Archiwum Polityki

Rolling Stones: Lekka ściema, ale wstydu nie ma

Tytuł „Rarities” w przypadku takiej gwiazdy jak The Rolling Stones musi budzić emocje nawet u mniej wykwalifikowanych fanów prawdziwego grania. Dołączone do magicznego słowa na „r” daty dodatkowo zapewniają atrakcyjną zawartość: 1971–2003. Mamy więc przyobiecane smakołyki muzyczne jeszcze z czasów Micka Taylora. W rzeczywistości są tu tylko dwa nagrania z tamtych czasów. Ale obok nich znajdziemy doskonały „Fancy Man Blues” czy koncertowe wykonanie klasycznego „Mannish Boy”. Dźwięk jest świetny, wersje „live” przeplatają się z remiksami i nagraniami studyjnymi. Brak spodziewanych licznych białych kruków z wcześniejszego okresu działalności zespołu rozczaruje zbieraczy, ale też dodatkowo zaostrzy apetyt na to, co kiedyś z pewnością ukaże się na oficjalnej kompilacji, a nie na bootlegu. Na razie „Rarities” muszą wystarczyć.

The Rolling Stones, Rarities 1971–2003, Virgin 2005

Wojciech Mann

Polityka 1.2006 (2536) z dnia 07.01.2006; Kultura; s. 53
Reklama