Podejmowane wysiłki naprawy Rzeczpospolitej, jeżeli mają być skuteczne, powinny wychodzić z różnych stron. Specjalna komisja śledcza, na którą wszyscy w coraz większym stopniu liczymy, nie może odegrać – moim zdaniem – roli przypisywanej jej przez Żakowskiego. Czymś innym jest odkrywanie prawdy, czymś innym zaś proponowanie ustrojowych zmian. Członkowie komisji reprezentują różne partie i mają zrozumiałe polityczne ambicje. Podjęcie się więc przez komisję nowej roli, niewpisanej w jej misję, będzie ją tylko niszczyło i pozbawiało autorytetu.
Należy stworzyć ośrodek naprawy Rzeczpospolitej poza bezpośrednią polityką, ale nie przeciwko niej. Niech politycy i sądy robią swoje. Oby były do tego zdolne. Nie zwalnia to jednak obywateli zatroskanych o stan Polski od obowiązku reagowania i działania.
W styczniu zarząd Fundacji im. Stefana Batorego dyskutował nad podobną inicjatywą. Zastanawialiśmy się, czy nie zwrócić się do najwyższych autorytetów prawniczych: np. do prezesa Trybunału Konstytucyjnego, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i rzecznika praw obywatelskich po poradę, pomoc i ewentualne patronowanie Komitetowi Troski Obywatelskiej czy Komisji Naprawy Rzeczpospolitej. Rolę inicjatorów i patronów takiej inicjatywy może też wziąć na siebie grupa czołowych pism: „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita”, „Polityka”, „Tygodnik Powszechny” i „Gazeta Polska”... Niepartyjność przedsięwzięcia znalazłaby w ten sposób dodatkowe zabezpieczenie. Większe też by były gwarancje popularyzowania dokonań komitetu czy komisji. To zbiorowe ciało mogłoby się ograniczyć do publicznych przesłuchań w sprawach patologii w różnych dziedzinach, analizując konkretne przypadki po to, aby określić źródła społecznego zła, wskazać luki w prawie, słabości w postępowaniu instytucji.