Archiwum Polityki

Prezydencka elegancja

Wiceprezydent Łodzi Karol Chądzyński kupił sobie nowy garnitur. Zrealizował w ten sposób postulat prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, by urzędnicy miejscy byli w pracy eleganccy. Tyle tylko, że rachunek za garderobę trafił do Urzędu Miasta Łodzi i prawdopodobnie zostałby uregulowany z magistrackiej kasy. Zapobiegła temu interwencja innego wiceprezydenta – Włodzimierza Tomaszewskiego.

Dbałość wiceprezydenta Chądzyńskiego o własny budżet kosztem publicznej kasy jest już w Łodzi legendarna. W 1994 r. Chądzyński – wówczas radny Rady Miejskiej w Łodzi – miał wypadek samochodowy. Sprawcą kolizji był kierowca mikrobusa należącego do Urzędu Miasta Łodzi. W wypadku Chądzyński złamał nogę, musiał poruszać się o kulach. Cztery lata później wystąpił do sądu z pozwem przeciwko miastu o odszkodowanie w wysokości 100 tys. zł. Uzasadniał, że przez wypadek poniósł straty finansowe: nie został dyrektorem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a więc pozbawiono go dochodów płynących z pełnienia tej funkcji. Ubocznym skutkiem wypadku miał być też lęk przed prowadzeniem pojazdów. Sąd przyznał Chądzyńskiemu odszkodowanie. Ten zaś kupił sobie za nie nowego Poloneza.

W ubiegłej kadencji samorządu Chądzyński jako wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej był na długotrwałym zwolnieniu chorobowym. Nie przeszkadzało mu to brać udziału w posiedzeniach Rady Miejskiej i jej komisji i pobierać z tego tytułu diety. Gdyby wiceprezydent dbał o budżet miasta tak samo jak o własny, nie miałoby pewnie ono żadnych problemów finansowych. Niestety, jedna dbałość wyklucza drugą, bo już trzecią kadencję jako członek władz miejskich Karol Chądzyński właśnie z miejskiej kasy zasila swoją.

Polityka 12.2003 (2393) z dnia 22.03.2003; Fusy plusy i minusy; s. 110
Reklama