Archiwum Polityki

Gabinet wojenny

W obitym drewnem Situation Room w Białym Domu co dzień rano zbiera się kilkanaście osób. To oni przygotowywali od roku plan wojny i teraz wcielają go w życie, nadzorując i rozliczając generałów w Pentagonie i w Centralnym Dowództwie w Katarze.

Gabinet wojenny obraduje przy podłużnym stole. Zasiadają za nim, oprócz prezydenta George’a Busha: wiceprezydent, sekretarz stanu, szef Pentagonu, dyrektor CIA, przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów i doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego. Kilku z nich siedziało w tym samym pokoju 12 lat temu, choć w nieco innych rolach. Na drugim planie, pod ścianą, ich dublerzy-zastępcy. Mimo wewnętrznych napięć i podziałów – w ekipie Busha są ludzie biegunowo różniący się od siebie – zespół działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Miał czas, żeby się zgrać – Ameryka prowadzi w końcu wojnę od półtora roku, kampania w Iraku jest tylko jej kolejnym etapem. Posiada poza tym sprawnego i skutecznego lidera, który lubi i umie utrzymywać dyscyplinę.

Taki obraz dowódców irackiej batalii wyłania się z głośnej książki Boba Woodwarda „Bush at War” (Bush na wojnie) – bezpośrednio, z pierwszej ręki, ukazującej kulisy wojennego sztabu po 11 września. Demaskator Watergate jest jedynym dziennikarzem, któremu udostępniono oryginalne dokumenty z narad i z którym główni aktorzy dramatu długo rozmawiali, co oczywiście pozwoliło im przedstawić się w jak najlepszym świetle. Woodward stawia więc swoim bohaterom pomnik, jednak przedstawionych przez niego faktów i charakterystyk nikt raczej w USA nie kwestionuje, chociaż wrogów obecnej ekipy rządzącej w amerykańskich mediach nie brakuje.

12 lat temu Woodward napisał podobne dzieło – „Dowódcy” – o kierowaniu inwazją w Panamie i wojną nad Zatoką Perską przez ojca obecnego prezydenta i jego doradców. Najnowsza książka nie pozostawia wątpliwości, że Bush junior, uważany przed atakami 11 września za polityka „wagi lekkiej”, który został prezydentem przez przypadek, na czas wojny okazał się przywódcą wybitnym.

Polityka 12.2003 (2393) z dnia 22.03.2003; Świat; s. 50
Reklama