Zakłady Maskpol w Konieczkach przeżywają prawdziwy boom. Dotychczas odbiorcą produkowanych tutaj masek przeciwgazowych było wojsko oraz zapylone zakłady przemysłowe. Teraz po raz pierwszy kupują je również cywile, zwłaszcza mieszkańcy dużych miast, pracownicy laboratoriów doświadczalnych, a także organizacje polonijne. – Każdy chce się jakoś bronić, choćby kupując maskę dla siebie i rodziny – mówi Krzysztof Dędek, prezes firmy. Zainteresowanie tym sprzętem rosło zawsze, gdy gdzieś w świecie zwiększało się zagrożenie. Dzisiejsze maski „p-gaz” to nie są już te uciskające niczym kleszcze, upośledzające widzenie i myślenie, gumowe potwory. Nowoczesna maska lekko tylko dociska do głowy, a szybki okularów nie zachodzą mgłą nawet przy 30-stopniowym mrozie. Dla dzieci i młodzieży proponowane są kaptury z filtropochłaniaczem, uszczelnione na szyi. Maska chroniąca przed bronią chemiczną i bakteriologiczną kosztuje 160–480 zł. – Wojsko zamawia maski w kolorze czarnym. Ale niektórzy klienci życzą sobie na przykład w kolorze piasku pustyni. Jesteśmy w stanie spełnić każde życzenie – mówi prezes Dędek.