Nasza lista (podajemy ją w układzie alfabetycznym) jest oczywiście podyktowana subiektywnym wyborem – mamy nadzieję, że zachęceni nią czytelnicy spróbują ułożyć własne antologie, do czego zachęcamy.
Chłopaki nie płaczą
Muniek Staszczyk
Najpewniej najbardziej ograny tytuł ostatniego piętnastolecia. Pojawił się najpierw, w 1996 r., w tytule książki Krzysztofa Vargi. Opowieść ta traktowała z nostalgią o warszawskiej młodej inteligencji przełomu lat 80. i 90. – ludziach, którym bliższe są zaprawiane alkoholem balangi i perypetie miłosno-erotyczne (tym lepsze, im bardziej nieudane) niż ideologiczne zacięcie i obalanie komunizmu. W balangowej atmosferze wiecznie młodych, uciekających przed dojrzałością bohaterów szczególną rolę odgrywa także muzyka rockowa: tytuł odwołuje się bowiem wprost do wielkiego przeboju zespołu The Cure „Boys Don't Cry”.
Rok później tytuł ten wykorzystał zespół T.Love, tytułując tak jedną z najpopularniejszych swoich płyt. Piosenka „Chłopaki nie płaczą”, będąca pastiszem przaśnego rocka lat 70., przyniosła Muńkowi Staszczykowi i kolegom z zespołu ogromną popularność, niekiedy wbrew ironicznym intencjom autorów.
Po raz trzeci tytuł ten wykorzystał w 1999 r. Olaf Lubaszenko w komedii sensacyjnej o młodym zdolnym skrzypku, który przypadkowo zetknął się ze światem krajowych gangsterów. Początkowo nawet Lubaszence zarzucano, że przywłaszczył sobie tytuł książki Vargi, ale ostatecznie konflikt udało się jakoś załagodzić.
Skąd powodzenie tego tytułu? Najpewniej stąd, że przykazanie wzbraniające przed męskim płaczem pokazuje w gruncie rzeczy bohatera naszych czasów: raczej miękkiego i sentymentalnego niż kultywującego stereotyp twardej męskości.