Archiwum Polityki

Morderstwa (na razie) doskonałe

Chociaż książki Agathy Christie uczą, że nie ma zbrodni doskonałej, to wielu kryminalnych zagadek wciąż nie można rozwiązać. Zwłaszcza w Polsce. Ze statystyk wynika, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat nie udało się wykryć sprawców ponad tysiąca zabójstw. Opisane niżej przypadki to najsłynniejsze i najbardziej zagadkowe sprawy.

Sprawa Jaroszewiczów

Alicja i Piotr Jaroszewiczowie mieszkali w Aninie przy ul. Zorzy 19. Ona – była dziennikarka „Trybuny Ludu”, on – czołowy działacz PZPR, premier rządu w latach 70. Zabito ich nocą z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. Zbrodnię odkrył syn Jan dopiero po upływie prawie całej doby. Ciało ojca znalazł na piętrze. Piotr Jaroszewicz siedział w fotelu, jedną rękę miał przywiązaną do oparcia. Rany na ciele świadczyły, że go torturowano. Śmierć poniósł od uduszenia, na jego szyi zaciśnięto pętlę z rzemienia. Alicja Jaroszewicz została zastrzelona ze sztucera należącego do męża, jej ciało znaleziono w łazience.

Chociaż sprawcy nie zabrali z willi cennych przedmiotów (m.in. kolekcji numizmatycznej), od początku przyjęto za pewny motyw rabunkowy. Media sugerowały, że prawdziwy mógł być jednak inny. Cytowano opinię dziennikarza Bogdana Rolińskiego, że byłego premiera zabito z powodu niebezpiecznej dla wielu ludzi wiedzy, jaką posiadał. Roliński był autorem wydanego rok wcześniej wywiadu-rzeki z Piotrem Jaroszewiczem „Przerywam milczenie”. Regularnie bywał w willi przy Zorzy 19, umówił się z Jaroszewiczem, że w kolejnej książce ujawnią więcej sensacyjnych informacji. Ponoć ekspremier miał w swoim sejfie ponad tysiąc stron notatek, rodzaj pamiętnika. Po zbrodni tych zapisków nie odnaleziono.

Ekipa dochodzeniowa, dzisiaj to już wiadomo, popełniła wiele istotnych błędów. Na miejscu zbrodni pojawiło się zbyt wielu funkcjonariuszy, a także całkiem przypadkowych osób. W rezultacie wśród zabezpieczonych śladów kryminalistycznych znalazły się m.in. odciski palców i niedopałki papierosów pozostawione przez policjantów. Późniejsze tłumaczenia jednego z oficerów, że o precyzji pracy dochodzeniowej świadczy fakt, iż jednak zdołano wyselekcjonować ślady własne, przejdą już na zawsze do księgi policyjnych dowcipów.

Polityka 52.2004 (2484) z dnia 25.12.2004; Kraj; s. 44
Reklama