Archiwum Polityki

Parlamentarny zespół folklorystyczny

Parlament Europejski ogromną większością głosów poparł projekt konstytucji Unii Europejskiej. „Za” głosowało 500 deputowanych, przeciw było 137, a 40 wstrzymało się od głosu. Rezolucja parlamentu ma znaczenie wyłącznie polityczne, bo traktat konstytucyjny wejdzie w życie dopiero wtedy, jeśli do 1 listopada 2006 r. zostanie ratyfikowany przez wszystkie 25 krajów członkowskich. Litwa i Węgry już konstytucję przyjęły, w kolejnych 13 państwach o ratyfikacji zadecydują narodowe parlamenty; w 10 krajach, najprawdopodobniej, odbędą się referenda: najbliższe już 20 lutego w Hiszpanii. Głosowanie w Strasburgu było ważnym sprawdzianem, gdzie mogą pojawić się problemy z ratyfikacją, a zatem jakie są szanse na przyjęcie pierwszej w historii europejskiej konstytucji.

Tak jak się spodziewano, stosunkowo najwięcej przeciwników konstytucji znalazło się wśród posłów francuskich, brytyjskich i czeskich (w każdym z tych krajów spodziewane jest referendum), ale wszystkich pobili Polacy. Na 54 polskich eurodeputowanych tylko 15 głosowało za przyjęciem rezolucji (lewica, UW i Paweł Piskorski z PO), pozostali byli przeciw (LPR, PiS, PSL) lub wstrzymali się (PO i Samoobrona). To swoisty rekord Europy. W naszej narodowej reprezentacji w Strasburgu jedynie 27 proc. deputowanych było za konstytucją, dokładnie odwrotnie niż w całym parlamencie, gdzie tylko 27 proc. konstytucji nie poparło. Ta polska anomalia wywołała duże zaciekawienie, zwłaszcza że według ogłoszonych podczas debaty wyników badania opinii publicznej (tzw. eurobarometr) aż 73 proc. ankietowanych Polaków (dokładnie taka sama większość jak w PE) opowiada się za przyjęciem konstytucji. Czyli znów, co do procenta, na odwrót: 73 proc.

Polityka 3.2005 (2487) z dnia 22.01.2005; Komentarze; s. 17
Reklama