Nie rozmawiać z dziennikarzami „Gazety Wyborczej”, nie udzielać im informacji, nie dawać w niej ogłoszeń, cofać prenumeratę, nie czytać – z takim żądaniem z trybuny zjazdu Ligi Polskich Rodzin zwrócił się mówca tej partii.
Prawo prasowe zakazuje tłumienia i utrudniania krytyki prasowej, traktuje je jako przestępstwa, wyznacza za nie kary. Znawca prawa prasowego i sędzia Sądu Najwyższego Jacek Sobczak tak określa granice tego przestępstwa (komentarz z 1999 r.): „Dobrem chronionym jest wolność prasy... działanie przestępne może przyjmować różne postacie: przeszkadzania w zbieraniu materiałów, wprowadzenia w błąd, zastraszania informatorów, prześladowania dziennikarza”. Dalej mówi się tu o odmowie wydawania dokumentów i zakazie udzielania informacji przez pracowników!
Kodeks karny (artykuł 255) nakazuje prokuraturze ściganie z urzędu publicznego nawoływania do przestępstwa (kara może wynieść nawet dwa lata pozbawienia wolności).
Wykorzystywanie obrad zjazdu partyjnego dla szczucia do występku jest szczególnie niebezpieczne wobec rozgłosu i zasięgu takich apeli. Winny się one spotkać nie tylko z represjami, ale i z solidarną postawą środowisk medialnych wobec mówcy i jego partii.