Archiwum Polityki

Dudek–Krzynówek, decydujące starcie

A to pech! Mamy raptem dwóch piłkarzy w Lidze Mistrzów i 22 lutego staną po przeciwnych stronach boiska. Jeden będzie strzelał (Jacek Krzynówek, Bayer Leverkusen), drugi bronił (Jerzy Dudek, Liverpool). I tylko jeden przejdzie do ćwierćfinałów.

Jerzego Dudka i Jacka Krzynówka łączy zaskakująco dużo. Są gwiazdami reprezentacji (w której debiutowali w 1998 r.) i szczęśliwcami, którym udało się przebić do najmocniejszych lig europejskich (Premiership i Bundesligi). Obaj mają młodszych braci kopiących piłkę i jeżdżą samochodami tej samej marki. Do tego pochodzenie (skromne) i charakter (takoż). Obaj po zakończeniu kariery chcieliby wrócić do Polski – chyba żeby dzieci (8-letni dziś Olek Dudek i 3-letnia Wiktoria Krzynówek) zadecydowały inaczej. Obaj są w niezłej formie i bardzo, bardzo chcą wygrać.

Mieli przeczucie, że trafią na siebie, wykrakali sobie ten mecz. Wyniki losowania przyjęli spokojnie. Dudek (bramkarz FC Liverpool): – Nigdy nie grałem o tak wysoką stawkę przeciwko tak dobremu koledze, to trudna sytuacja dla nas obu. Krzynówek (pomocnik Bayeru Leverkusen) nie pozostaje dłużny: – Dudek to jeden z najlepszych bramkarzy na świecie, niełatwo go pokonać. To będzie nasz pierwszy pojedynek. Dla Krzynówka również pierwszy występ w Anglii.

Dzieci, zróbcie coś dla mnie

Krzynek pochodzi z Chrzanowic, niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. Przed wyjazdem do Niemiec grał tylko w najbliższej okolicy: Chrzanowice, Radomsko, Częstochowa, Bełchatów. – Nie znałem języka, niewiele widziałem i wiedziałem. Ale miałem świadomość, że jeśli nie będę najlepszy, to nie będą mnie szanowali i w konsekwencji nie zarobię. Taką mentalność wyniosłem z domu.

Ma dwóch braci (tak jak Dudek). Matka pracowała w sklepie, ojciec w hucie szkła. Najpierw w Radomsku, potem – gdy huta padła – przeniósł się pod Warszawę. Ojciec do domu przyjeżdżał na weekendy, pociągiem albo pekaesem.

Polityka 7.2005 (2491) z dnia 19.02.2005; Społeczeństwo; s. 84
Reklama