Pierwszym polskim eurodeputowanym, który biura poselskie ma nie tylko w Brukseli, Strasburgu i w Polsce, jest Sylwester Chruszcz, wybrany do Parlamentu Europejskiego z listy LPR. Swoje europejskie biuro otworzył także w Budziszynie (Bautzen) we wschodnich Niemczech. Dwa tygodnie wcześniej podobne otworzył tu Jaromir Kohliczek, eurodeputowany z Czech. Prawicowiec Chruszcz i postkomunista Kohliczek zatroszczyli się o ok. 60 tys. zamieszkałych w Niemczech Serbołużyczan, którzy nie mają własnej reprezentacji w PE. „Biuro to – mówił Chruszcz podczas jego inauguracji – staje się narzędziem w rękach narodu serbołużyckiego, dzięki któremu będzie on mógł wyraźniej zaznaczać swą obecność w Europie i walczyć o swe prawa w Niemczech”. Finansowane jest ono z unijnych środków europosła.
– W pierwszym tygodniu odwiedziło nas ok. 20 osób, przeważnie zainteresowanych zdobyciem unijnych środków na lokalne programy – mówi Robert Brytan, Serbołużyczanin, asystent europosła i zarazem szef budziszyńskiego biura. Obecnie przygotowuje on, we współpracy z Heiko Kozelem, posłem z postkomunistycznej PDS do saksońskiego Landtagu, interpelację, którą Chruszcz złoży w Parlamencie Europejskim. Jej temat jest na razie tajemnicą. Sylwester Chruszcz, 33-letni architekt ze Szczecina, jest zastępcą Romana Giertycha i prezesem Okręgu Zachodniopomorskiego LPR. Partia ta przeciwna była wejściu Polski do UE, ale dziś jej działacz, korzystając z możliwości, które dało mu wejście do Unii, wspiera inny słowiański naród. Tylko jak zachowają się jego partyjni koledzy, kiedy podobne europejskie biura, wspierające zamieszkałą w Polsce mniejszość niemiecką, otworzą w Szczecinie lub Opolu niemieccy eurodeputowani?