Archiwum Polityki

Rzeczpospolipa. W Polsce fałszuje się wszystko

W Polsce fałszuje się wszystko; od legitymacji szkolnych uprawniających do zniżkowych przejazdów, przez zwolnienia lekarskie, zaświadczenia i recepty, świadectwa maturalne, faktury, dowody rejestracyjne, dyplomy lekarskie czy inżynierskie, po wyborcze listy poparcia. I rzadko kto się tego wstydzi. Tym bardziej że ani społecznego potępienia, ani kary za lewe kwity praktycznie nie ma.

Najpierw wybucha w mediach afera. Taka, jak na przykład ze starającymi się o II stopień specjalizacji lekarzami w Łodzi. Jak wyszło na jaw jesienią 2004 r., fałszowali wyniki egzaminów z języka angielskiego. Czy nadal są lekarzami? Owszem. Sprawa trafiła do prokuratury (objęła około 150 osób) i jeszcze potrwa. Być może specjalizacje uzyskane z pomocą fałszywych dokumentów zostaną unieważnione, być może nie.

Albo dość głośny skandal ze studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego. W roku akademickim 2004/2005 prawo do stypendiów zyskali słuchacze płatnych kierunków zaocznych i wieczorowych. 700 podań złożonych w tej sprawie w UJ wzbudziło wątpliwości. Ich autorzy – płacący kilkutysięczne czesne – dołączali zaświadczenia o dochodach od 0 do 150 zł miesięcznie. Z czego więc żyją? – Nie zakładaliśmy, że wszyscy są oszustami – mówi prof. Andrzej Chwalba, prorektor UJ. – Ale też nie chcieliśmy po prostu rozdawać pieniędzy, więc poprosiliśmy o oświadczenia, kto ich utrzymuje. Wujek czy babcia, u której mieszkają i się stołują?

Ostatecznie uznano, że spośród tych 700 wątpliwych oświadczeń 400 to zwykłe oszukaństwo. Czy studenci, którzy się go dopuścili, zostali relegowani, jakoś ukarani czy choćby upomnieni? Skąd. Po prostu nie przyznano im stypendiów. Spróbują za rok.

Magister, któremu udowodniono plagiat, czyli sfałszowanie pracy magisterskiej, zwykle dostaje w polskiej uczelni nowy temat. Albo – jak były poseł PC i AWS Andrzej Anusz – zmienia uczelnię, aby tam zrobić magisterium, a następnie doktorat. (Nawiasem: ciągnąca się przez 10 lat w sądzie sprawa o plagiat została 16 stycznia 2005 r. umorzona z powodu przedawnienia).

Nierychliwość polskiego sądownictwa wykorzysta też pewnie posłanka Renata Beger z Samoobrony podejrzana o sfałszowanie list wyborczych.

Polityka 8.2005 (2492) z dnia 26.02.2005; Raport; s. 3
Reklama