Rzecz bardzo komplikuje się w odniesieniu do swastyki, bo słowo to wywiedzione z sanskrytu oznacza dobro, pomyślność. Indusi mieszkający w Anglii żadnego zakazu swastyki nie zaakceptują. Z flag państwowych sierp i młot już znika. Jedynie Angola ma coś, co z lekka przypomina radzieckie godło – maczetę skrzyżowaną z trybem. Nawet komunistyczna Kuba radzi sobie od zawsze bez znaku odnoszącego się do sojuszu robotniczo-chłopskiego. Nawet Korea Północna ma zwykłą pięcioramienną gwiazdę (zresztą Arystotelesa).
Co się tyczy ZSRR – sierp i młot był godłem tego państwa od 1923 r. W 1991 r. przeszedł do historii. Nie wrócił wraz z hymnem, którego znowu używa się w starym brzmieniu, choć z innymi słowami. Liczba sierpów i młotów w porównaniu z używanymi dziś swastykami jest w gruncie rzeczy znikoma. Te pierwsze widać jeszcze gdzieniegdzie na dawnych obszarach ZSRR, a swastyki przede wszystkim w Indiach. Zatem ani tu, ani tam stanowisko Unii Europejskiej nie ma nic do rzeczy. Co innego, jeśli w krajach Unii posługują się tymi symbolami partie neokomunistyczne czy neofaszystowskie, nawet jeżeli są to tylko partie kanapowe.
Jeśli w filmach czy książkach znaki takie pojawiają się w kontekście historycznym czy źródłowym – rzecz nie wydaje się naganna.
Znak swastyki znajdujemy na ceramice z czasów prehistorycznych we wszystkich miejscach na ziemi. W Polsce też. Podobnie jak koło, krzyż i trójkąt są wynalazkami graficznymi, które pojawiły się wszędzie, niezależnie od innych identycznych i rysowanych w tym samym czasie figur. Kiedy pierwsze skorupy znakowano kołem, a potem dla odróżnienia własności stawiano krzyżyk, to trzeci z kolei właściciel ceramiki wypalał ją ze znakiem krzyżyka obwiedzionego kółkiem. Wystarczyło potem czwartemu producentowi ceramiki otworzyć ćwierćkola z okręgu łączącego końce krzyżyka, aby powstała swastyka, jeszcze co prawda nie kanciasta, ale łukowata, która też figuruje w katalogu swastyk.