Archiwum Polityki

Oscar za wszelką cenę

Clint Eastwood („Za wszelką cenę”) wygrał z Martinem Scorsese („Aviator”), co dobrze świadczy o gustach członków Amerykańskiej Akademii Filmowej. Nas najbardziej cieszy Oscar dla polskiego kompozytora Jana A.P. Kaczmarka, autora muzyki do filmu „Marzyciel”.

Kłopot z Oscarami jest taki, iż uroczysta gala przyciąga przed telewizory – nie tylko w Stanach – głównie starszych widzów, tymczasem do kin chodzi młodzież. W tygodniu poprzedzającym rozdanie nagród Amerykańskiej Akademii zaczęto podliczać wpływy ze sprzedaży biletów na pięć obrazów nominowanych w najważniejszej kategorii „najlepszy film roku” i okazało się, że zyski nie są wcale imponujące. W każdym razie w roku ubiegłym były dwa razy wyższe, no ale wówczas rekordy frekwencyjne bił wieńczący tolkienowską trylogię „Powrót Króla”.

Jedyna tegoroczna superprodukcja – biograficzny „Aviator” – tak wysoko się nie wzbiła. Nie tylko z tego powodu Amerykańska Akademia Filmowa nie miała w ostatnim czasie najlepszej prasy. Pisano, że Oscar, przyznawany już po raz 77, wyraźnie się postarzał, podobnie jak przynajmniej spora część spośród prawie sześciu tysięcy akademików, których głosy decydują o nagrodach.

Jakieś zmiany było widać już w tym roku. Przede wszystkim postarano się, by samej gali, która w ostatnich latach była potwornie nudna, dodać trochę animuszu. W roli prowadzącego zadebiutował czarnoskóry komik Chris Rock, który jeszcze niedawno wypowiadał się o Oscarach pogardliwie, twierdząc na przykład, iż to rewia mody dla homoseksualistów. Na scenie zachowywał się bardzo swobodnie, choć w sumie poprawnie, więc ma już w kieszeni angaż na przyszłoroczną uroczystość. Były też nowe pomysły reżyserskie: kilka Oscarów wręczanych na widowni, ponadto w niektórych kategoriach wszyscy nominowani proszeni byli na scenę. To dosyć przewrotny eksperyment, ponieważ przegranym jednak łatwiej kryć rozczarowanie wśród publiczności niż w świetle jupiterów. Ale w tym bardzo hollywoodzkim, pełnym dobrze wyuczonych żartów, spektaklu zawsze obecna była spora dawka okrucieństwa.

Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; Społeczeństwo; s. 91
Reklama