Archiwum Polityki

Fotograficzne przysłowia

++

Popadanie ze skrajności w skrajność to polska specjalność. Przez wiele lat fotografia artystyczna egzystowała sobie skromnie na obrzeżach sztuki, z rzadka dostępując zaszczytu dużych, publicznych prezentacji. Gdy jednak okazało się, że publiczność chętnie z nią obcuje, wszystko się zmieniło. Wielkie festiwale fotografii zafundowały sobie Kraków, Łódź, Poznań, a teraz w ich ślady podąża stolica. Warszawski Festiwal Fotografii oparty jest na podobnym patencie jak wszystkie tego typu imprezy. A więc zmasowany, miesięczny, wizualny atak kilkudziesięciu imprez w kilkunastu galeriach miasta, skomponowany wedle klasycznych reguł: kilku klasyków (Zygmunt Rytka, Tomasz Sikora, Józef Robakowski) i wielu młodych zdolnych. Trochę tradycji i sporo awangardy. Portrety, pejzaże, akty. Na okrasę zaś konkurs, modne dziś projekty multimedialne (zdjęcia plus poezja, filmy animowane), spotkania dyskusyjne, wieczory autorskie i kolejna edycja Galerii Bezdomnej. W tym zalewie, w większości niewątpliwie dobrej i ciekawej, fotografii warto zwrócić uwagę na zabawne przedsięwzięcie Galerii van Vugt. Otóż Tomek Sikora zrealizuje w niej projekt polegający na fotograficznej wizualizacji kilku znanych przysłów (np. Każda Rózia znajdzie swego Józia). Modele do zdjęć dobierać będzie z publicznych i otwartych castingów, które odbywać się będą między 7 a 11 marca (codziennie inne przysłowie). Efekt tego sesyjnego happeningu oglądać będzie można już od 12 marca. Początek Festiwalu już 3 marca, zaś ostatnia z wystaw otworzy się 3 kwietnia.

Piotr Sarzyński

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; Kultura; s. 60
Reklama