Archiwum Polityki

Zanadto samodzielny komunista

Do niedawna historycy uznawali, że większość najcenniejszych materiałów Departamentu X Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego – inwigilującego komunistów w pierwszej połowie lat 50. – została spalona. Dziś okazuje się, że nie do końca. W archiwum IPN znajduje się wiele dokumentów rzucających nowe światło na dzieje komunistów w stalinowskiej Polsce.

Od początku 1948 r. największym zagrożeniem dla radzieckiej hegemonii stał się titoizm (od nazwiska Josipa Broz Tito, przywódcy Jugosławii, który zerwał z wiernopoddańczą uległością Stalinowi), czyli próby uzyskania pewnej niezależności przez partie komunistyczne. Kreml żądając bezwzględnego posłuszeństwa poddał gruntownej weryfikacji także ekipę rządzącą w Polsce. Władysław Gomułka i Marian Spychalski okazali się zbyt samodzielni jak na komunistów.

Na przełomie 1947 i 1948 r. w Gdańsku Oliwie na bocznicy kolejowej znaleziono wagony z dokumentami, które stały się narzędziem śmiertelnej walki wśród komunistów w Polsce. Uciekający Niemcy nie zdążyli wywieźć dokumentów przedwojennego kontrwywiadu, tzw. Dwójki. Okazało się, że w papierach tych występowały nazwiska ludzi na eksponowanych stanowiskach partyjnych i państwowych ludowej Polski, a powiązanych od czasu okupacji ze środowiskiem Spychalskiego i Gomułki. Dwie sztandarowe dla tej sprawy osoby to: Włodzimierz Lechowicz i Alfred Jaroszewicz. Obydwaj w czasie wojny byli podwładnymi Spychalskiego, później dzięki niemu szybko awansowali na wysokie stanowiska. Lechowicz został wiceministrem Ziem Odzyskanych, zastępcą Gomułki, od 1947 r. ministrem aprowizacji.

W lipcu 1948 r. Jakub Berman (Berman, Bolesław Bierut i Hilary Minc byli symbolami i gwarantami ówczesnego podporządkowania moskiewskiej centrali) polecił kierownictwu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wdrożenie śledztwa przeciwko Lechowiczowi i Jaroszewiczowi, oskarżanym o działania agenturalne na szkodę ruchu komunistycznego. Powołano w tej sprawie partyjną komisję, do której zaproszono też Spychalskiego. Ale to były tylko pozory. W rzeczywistości udział Spychalskiego w komisji miał osłabić jego czujność i odwrócić uwagę od własnej osoby.

Wtrakcie dziesięciu posiedzeń Spychalski powiedział niemal wszystko

o swojej oraz Jaroszewicza i Lechowicza działalności okupacyjnej i powojennej.

Polityka 10.2005 (2494) z dnia 12.03.2005; Historia; s. 71
Reklama