Archiwum Polityki

Jeszcze 85 cm życia

Rosja podpisała Protokół z Kioto. To odwleka na pewien czas wyrok śmierci na wyspy Tuvalu, niewielki archipelag na Pacyfiku.

Enele S. Sopoanga ostatnie trzy lata spędził na walizkach. Odkąd został ambasadorem Tuvalu przy ONZ, jeździ po świecie przekonując kogo tylko może, iż globalne ocieplenie nie jest fikcją.

W ubiegłym roku w lutym był na Forum Regionalnym Wysp Pacyfiku na Fidżi. Kwiecień spędził na konferencji klimatologów w Dublinie. Sierpień i wrzesień na spotkaniach przedstawicieli państw wyspiarskich. W jego kalendarzu była też sesja plenarna ONZ i spotkanie z ekologami w Nowym Jorku. W grudniu był w Buenos Aires na konferencji poświęconej Konwencji NZ w sprawie Zmian Klimatu. Rok 2005 przywitał na konferencji na Mauritiusie. Te podróże to dla Enele S. Sopoangi i 10 tys. jego współobywateli sprawa życia i śmierci. Dosłownie.

Tuvalu, archipelag dziewięciu wysp i koralowych lagun o powierzchni 27 km kw. (mniej niż warszawski Mokotów), rozrzuconych na obszarze 1,3 mln km kw. (łącznej powierzchni Francji i Niemiec), wystaje dziś średnio 85 cm nad poziom morza. Według danych Międzyrządowego Panelu do spraw Zmian Klimatu (IPCC), przy obecnym tempie podnoszenia się wód oceanu Tuvalu zniknie z powierzchni ziemi w ciągu 50 lat.

Z wysepki, na której mieszkała ciotka Enele S. Sopoangi i na której stały trzy domy, została dziś piaszczysta łacha. Morze dewastuje cały archipelag. Słona woda podmywa pola niszcząc najważniejsze źródło dochodów wysp: palmy kokosowe. Tryskające w środku lądu słone źródła podtapiają tereny, które jeszcze 10–15 lat temu można było przejść nie mocząc stóp.

Pojawiające się nagle gwałtowne wiatry i fale pustoszą wyspy. Zalewają morską pianą naturalne zbiorniki deszczówki, z której mieszkańcy wysp czerpią wodę pitną. A rosnące stężenie dwutlenku węgla w oceanie dodatkowo niszczy nadwątloną rafę koralową, która tworzy fundament archipelagu.

Polityka 10.2005 (2494) z dnia 12.03.2005; Świat; s. 54
Reklama