Kiedy w grudniu zeszłego roku fala tsunami doszła do wybrzeża Somalii, nikt nie przypuszczał, że skutki kataklizmu okażą się tak tragiczne. Ekosystem afrykańskiego wybrzeża został poważnie zaburzony: ocean zalał ziemie uprawne i źródła słodkiej wody, a lasy mangrowe zostały doszczętnie zniszczone. Może to doprowadzić do wyginięcia głównego źródła pożywienia większości Somalijczyków: ryb i skorupiaków. Jednak najgorsze dopiero nadejdzie. Potężna fala wyniosła na powierzchnię składowane na dnie oceanu zardzewiałe kontenery, w których przechowywane były odpady chemiczne i radioaktywne. Pierwsze skutki są widoczne: Somalijczycy cierpią na choroby dotąd nieznane: krwawienia z ust, krwotoki brzuszne, kłopoty z oddychaniem i podrażnienia skóry. Badacze życia morskiego zauważyli nietypowe zachowanie fauny: ryby przestały się ruszać (można je nawet złowić ręką), a żółwie masowo wychodzą na ląd. Będzie coraz gorzej: somalijski chaos i walki między klanami gwarantują całkowitą bezkarność wielkim zachodnim koncernom, które łamią międzynarodowe konwencje dotyczące ochrony środowiska.