Archiwum Polityki

Mrok na Wschodzie

Pojednanie narodów po krwawych konfliktach trudne było w Europie. W Azji, która na nie czeka, wydaje się wręcz niemożliwe. Iskrzy między Chinami, Japonią i Koreą.

Tłumy rozwścieczonych kibiców, wygwizdujących przeciwną drużynę i skandujących obelgi – taki widok w niektórych krajach Europy czy Ameryki Łacińskiej nikogo już nie dziwi. W Azji jeszcze do niedawna było to nie do pomyślenia. Doping i zaangażowanie kibiców na ogół nie wykraczały poza przyjęte kanony powściągliwości i ukrywania emocji. Ale i to się zmienia, czego dowiódł turniej o Puchar Azji w piłce nożnej, rozgrywany w zeszłym roku w Chinach. Miejscowi kibice wyżywali się na jednej z japońskich drużyn, która broniła mistrzowskiego tytułu. Samurajski duch jednak zwyciężył, Japończycy pokonali reprezentację ChRL 3:1, nie dając gospodarzom najmniejszych szans.

Finałową porażkę w Pekinie – o tyle bardziej bolesną, że zadaną na własnym terenie – drużyna chińska, jej kibice i całe Chiny odebrały jako powtórkę z historii – ponowne japońskie zwycięstwo na ziemi chińskiej. Do głosu doszedł skrywany przed światem nacjonalizm, sprzeczny z kreowanym na globalnej scenie obrazem pokojowych i modernizujących się Chin. Dopiero wtedy władze uświadomiły sobie, z jakim wybuchem nacjonalizmu mogą mieć do czynienia podczas olimpiady pekińskiej w 2008 r.

Sport wyzwala emocje, które nie zawsze mogą znaleźć inne ujście. W Chinach, gdzie głos opozycji jest dławiony, Japonia pozostaje wygodnym chłopcem do bicia. Przeciętny Chińczyk może na nim wyładować swoje frustracje bez obawy o wylądowanie w areszcie lub obozie reedukacyjnym. Kontrolując treść czatów i zamykając kafejki internetowe z byle powodu, władze chińskie tolerancyjnie i przychylnie odnoszą się do wymiany antyjapońskich poglądów między miłośnikami Internetu. Takiemu nastawieniu sprzyja wyjątkowe sprzężenie przyczyn historycznych i nawarstwiających się latami pretensji, uprzedzeń, fobii i podejrzeń.

Polityka 13.2005 (2497) z dnia 02.04.2005; Świat; s. 48
Reklama