Archiwum Polityki

Także łotr ma swego anioła

++

Wyprodukowany dwa lata temu przez HBO ponadsześciogodzinny serial Mike'a Nicholsa „Anioły w Ameryce” to obrazoburcza i szokująca panorama przemian obyczajowych w Stanach Zjednoczonych końca XX w. Już sam wybór środowiska: elity intelektualnej złożonej z prawników-homoseksualistów pochodzenia żydowskiego, nosicieli wirusa HIV, którzy mają łatwy dostęp do Białego Domu, wydaje się prowokacją. Ostra, bezwzględna walka o zachowanie wpływów i przywilejów w świecie polityki splata się tu z jeszcze bardziej cyniczną grą w sferze mentalności i etyki. Balansujący na granicy surrealizmu serial Nicholsa, w którym rozmowy z aniołami sfruwającymi prosto z nieba oraz z dawno zmarłymi krewnymi wydają się równie naturalne jak obrazy kuszenia przez ziemskie demony, opisuje burzliwe losy mormona – początkującego, żonatego urzędnika Sądu Najwyższego, który odkrywa, że jest gejem (Patrick Wilson). Karierą młodego idealisty ma zamiar pokierować skorumpowany, wpływowy prawnik z otoczenia Ronalda Reagana, który będąc homoseksualistą publicznie potępia homoseksualizm (Al Pacino). Piekielna wizja końca amerykańskiej cywilizacji zżeranej przez brak zasad, moralną rozwiązłość i upadek autorytetów robi piorunujące wrażenie. Wybitne kreacje aktorów, przede wszystkim Ala Pacino, Meryl Streep i Emmy Thompson, zostały potwierdzone licznymi nagrodami (m.in. 11 Emmy, 5 Złotych Globów).

j.w.


+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 15.2005 (2499) z dnia 16.04.2005; Kultura; s. 65
Reklama