W odróżnieniu od szpitali publicznych, kolejkę można błyskawicznie przeskoczyć decydując się na wyłożenie za zabieg pieniędzy z własnej kieszeni i to bez potrzeby używania koperty. W przypadku operacji zaćmy trzeba się wtedy liczyć z wydatkiem około 3 tys. zł, ale będzie wykonana choćby za trzy dni. Oficjalne cenniki prywatnych szpitali konstruowane są na podstawie rzeczywistych kosztów zabiegów, ale jednocześnie odzwierciedlają opłaty nieoficjalne, które przyjmują lekarze z państwowych oddziałów za przyspieszenie terminu operacji.
– Rozwój prywatnego sektora to sposób na ograniczenie szarej strefy – uważa dr Andrzej Sokołowski ze spółki Clinica Medica w Gdyni, która od kilku lat prowadzi w Trójmieście 21-łóżkowy szpital, a wkrótce w Gdyni-Orłowie otworzy Centrum Rehabilitacji i Odnowy Biologicznej. – Kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia będzie szczątkowy. NFZ przyzna nam ułamek tego, co oferuje placówce publicznej o podobnym profilu, niedoinwestowanej i zagrożonej upadłością. Z tego właśnie wynikają tak długie kolejki w szpitalach prywatnych, które chcą pozyskiwać pacjentów w ramach ubezpieczenia. Fundusz woli pieniędzmi ze składek wspomagać kasę państwowych lazaretów, byle nie rozbijać politycznych układów.
Andrzej Sokołowski trzeci rok przewodniczy Ogólnopolskiemu Stowarzyszeniu Szpitali Niepublicznych, których mamy w kraju już 120 i wszyscy ich dyrektorzy – zapytani o opinię na temat wysokości kontraktów zawartych z NFZ – zgodnie skarżą się na gorsze traktowanie w porównaniu ze szpitalami powiatowymi, czym uzasadniają ograniczony dostęp do swoich usług dla pacjentów chcących z nich korzystać w ramach ubezpieczenia.