Dziennik „Fakt” sprezentował działaczom sędziowskim lalkę z sex-shopu. Dirty Diana – bo tak ma na imię – ma chronić w przyszłości naszych sędziów przed pomysłami molestowania swoich koleżanek po fachu (co w przeszłości miało miejsce). Jan Tomaszewski, komentując dziennikowi jego inicjatywę, powiedział: „Działacze sędziowscy oraz arbitrzy to ludzie zimni i cyniczni. Są zbyt gruboskórni, by zrozumieć symbolikę waszego prezentu. Mówiąc wprost, mają go w d...”. No, panie Janie, ta lalka służy jednak do czegoś innego, ale zgadzamy się, że z asortymentu gumowego takim sędziom należy się co najwyżej kalosz.
Polityka
18.2005
(2502) z dnia 07.05.2005;
Fusy plusy i minusy;
s. 105