Historię świata piszą zwycięzcy. Ale historię korporacji piszą specjaliści od marketingu. Według nich było tak. We wrześniu 1995 r. 28-letni syn emigrantów z Francji Pierre Omidyar jadł romantyczną kolację z Pamelą Wesley, narzeczoną. Mieli ustalić szczegóły planowanego wesela, ale rozmawiali też o pasjach kolekcjonerskich Pameli. Zbierała ona opakowania po landrynkach PEZ. Landrynki PEZ są w USA takim samym symbolem jak u nas michałki czy krówki. Chcąc zwiększyć sprzedaż, firma PEZ wpadła w latach 50. na genialny pomysł – umieszcza je w plastikowych opakowaniach o dziwnych kształtach i zdobieniach (zwierzęta, bohaterowie kreskówek itp.). Każdy model opakowania jest w sprzedaży najwyżej kilka miesięcy, potem wchodzą nowe. Nawet u niektórych dorosłych klientów budzi to pasje kolekcjonerskie.
Pamela Wesley miała w domu kilkadziesiąt opakowań po PEZ i bardzo chciała wymieniać co lepsze okazy z innymi kolekcjonerami. Pierre Omidyar, jak na dzielnego narzeczonego przystało, uruchomił specjalnie dla niej stronę w Internecie. Dzięki niej szybko nawiązała kontakt ze zbieraczami PEZ w całych Stanach. Omidyar przy okazji wystawił na sprzedaż na tej stronie graty, które od lat zalegały w jego garażu. Ktoś z Miami kupił stary stół ogrodowy, właściciel pola golfowego wziął zepsutą kosiarkę (na części). Omidyar na wirtualnej wyprzedaży zarobił grosze. Zdał sobie jednak sprawę, że na aukcjach internetowych może zarobić miliardy dolarów. Tak się zaczął eBay, a opakowania po cukierkach PEZ do tej pory zdobią wejście do centrali firmy w Kalifornii.
Tyle historii pisanej przez specjalistów od marketingu, bo ta romantyczna opowieść to tylko część prawdy. Pierre Omidyar nie był wcale biednym emigrantem, tylko projektantem systemów komputerowych. W tamtych czasach w Dolinie Krzemowej rozpoczynał się boom internetowy, rodziła się potęga firm Microsoft, Cisco, Intel.