Archiwum Polityki

Europrzyzwoitka

W Warszawie 16 i 17 maja – wielki szczyt Rady Europy, najstarszej europejskiej organizacji politycznej. Nie jest ona ani przedsionkiem do Unii Europejskiej, ani przechowalnią polityków. A czym?

Szary człowiek Rady Europy w ogóle nie widzi – mówi Wojciech Sawicki, dyrektor Sekretariatu Zgromadzenia Parlamentarnego. – Ludzie kojarzą Unię Europejską, bo z nią są bliżej związani. Członkostwo w UE odczuwają na własnej skórze, dzięki Unii podróżują bez paszportu, mają nowy chodnik w mieście, przy którym stoi tabliczka, że to z funduszy unijnych. A Rada, cóż to takiego? – ironizuje Sawicki.

Na początku to właśnie Rada Europy – a nie dzisiejsza Unia – dobrze się zapowiadała. Już w 1943 r. Winston Churchill proponował jej powstanie; może dlatego Radę utworzono na konferencji w Londynie w 1949 r. Art. 1 statutu stwierdzał: „Celem Rady Europy jest osiągnięcie większej jedności między jej członkami, aby chronić wspólne dziedzictwo”. Pomysłodawcy dążyli do stworzenia „ogólnoeuropejskiej instytucji o charakterze quasi-federalnym, która stałaby się zaczątkiem przyszłego ponadnarodowego rządu europejskiego”, pisze znawca przedmiotu Kazimierz Łastawski w książce „Od idei do integracji europejskiej”. W 1955 r. ustanowiono nawet instytucję komisarzy europejskich, którzy zostali przedstawicielami Rady przy rządach państw członkowskich, to jest 10 krajów Europy Zachodniej: Belgii, Danii, Francji, Holandii, Irlandii, Luksemburga, Norwegii, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Włoch. Na siedzibę Rady wybrano Strasburg, co było symbolem zakończenia sporu francusko-niemieckiego o Alzację. Wywieszono wówczas flagę ruchu europejskiego: zieloną literę „E” na białym tle, dopiero później Rada Europy przyjęła zmienioną flagę – 12 złotych gwiazd na tle błękitnym – a więc tożsamą z flagą Unii.

Polityka 19.2005 (2503) z dnia 14.05.2005; Świat; s. 52
Reklama