Archiwum Polityki

Szeregowiec Jessica Lynch – jak było naprawdę

Dziennikarze potrafią zohydzić każdą piękną legendę. Tak właśnie się stało ze wzruszającą opowieścią o pięknej 19-letniej blondynce w uniformie Jessice Lynch, już przerabianą na hollywoodzki scenariusz. Dostawszy się w Iraku w zasadzkę miała stoczyć walkę do ostatniego naboju, wreszcie ciężko ranna trafiła do szpitali w Nasiriji, skąd w brawurowej akcji uwolniło ją i wywiozło w bezpieczne miejsce amerykańskie komando. Dziennikarze „Washington Post” wspierani przez korespondentów BBC ustalili, że w rzeczywistości było trochę inaczej. Szeregowiec Lynch została ciężko ranna w wypadku samochodowym, do którego doszło w wielkim konwoju pojazdów ciągnących na Bagdad. Na skutek kłopotów w komunikacji parę pojazdów zagubiło się na przedmieściach Nasiriji, tam też dostały się pod ogień nieprzyjaciela. W bezładnej ucieczce doszło do zderzenia pojazdów. Nieprzytomną Jessicę Irakijczycy przewieźli do nieodległego szpitala im. Saddama Husajna. Amerykanom, a konkretnie NSA, Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, udało się przechwycić rozmowy telefoniczne, w których wspominano o ciężko rannej amerykańskiej blondynce. Precyzyjnych informacji o miejscu pobytu szeregowiec Lynch udzielił Mohammed Odeh Rahaief, młody iracki prawnik, który zresztą za ten czyn otrzymał azyl w USA. Aby odbić Jessicę, nie trzeba było się specjalnie natrudzić, bo iraccy żołnierze opuścili szpital kilkanaście godzin wcześniej i na posterunku pozostali tylko lekarze. Jak się też okazało, historia o Jessice – w wersji typu wyciskacz łez – została opracowana i rozkolportowana wśród mediów, aby podbudować morale mocno nadszarpnięte w pierwszych dniach kampanii irackiej.

Polityka 27.2003 (2408) z dnia 05.07.2003; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 16
Reklama