Wzmożona aktywność artystyczna i płytowa Lesliego Westa ma również wpływ na moje tu notki. To już drugi raz w ciągu roku ten zasłużony gitarzysta i wokalista pojawia się na tych łamach, a i tak nie jestem na bieżąco, gdyż już jest na rynku jeszcze nowsza jego płyta. Przypomnę, że LW jest weteranem amerykańskiego rocka i blues-rocka, w latach siedemdziesiątych był podporą grupy Mountain, która wielokrotnie rozwiązywała się i na krótko odradzała, później stanowił 33 proc. tria West, Bruce&Laing, a ostatnio rozwija karierę solową. Mimo poważnego wieku (w październiku stuknie mu sześćdziesiątka) i niesportowego trybu życia, wymiata na gitarze jak nastolatek i na płycie „Guitarded” udowadnia, że nie boi się ostrego grania zarówno w swoich jak i pożyczonych, i to nie od byle kogo (Rolling Stones, Gov’t Mule), numerach. Bardzo uprzejmie polecam.
Leslie West „Guitarded” Voiceprint 2005
+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe