Archiwum Polityki

Baśń na 1000 nocy

Obalając Saddama Husajna Amerykanie zapowiadali przyniesienie demokracji. Systemu tego być w Iraku nie może z trzech powodów: bo jest to kraj azjatycki, muzułmański i arabski. Co więc czeka mieszkańców dzisiejszego Babilonu?

Najogólniej rzecz biorąc „demokracją” jest w Azji dostęp do urn wyborczych, przy których nie stosuje się terroru i nie robi fałszerstw. System taki mamy w Indiach, co przy liczbie uprawnionych do głosowania sprawia, że ogłoszone zostały one największą demokracją świata. Zarazem jest tam wolna prasa i surowa, cywilna kontrola nad armią. Przy braku innych wyrazistych przejawów działania demokracji, zwłaszcza na najniższych poziomach społecznych, zbiór tych cech wystarcza, aby John Kenneth Galbraith (emerytowany profesor Uniwersytetu Harvarda i były ambasador USA w Delhi) określił Indie jedynie jako „największą funkcjonującą anarchię na świecie”. Ale nawet taki system jest poza zasięgiem Bagdadu, bo podstawowym jego warunkiem musi być ahimsa, czyli odrzucenie przemocy, na Bliskim Wschodzie nie do pomyślenia. Co zatem czeka Irak?

Japonizacja?

Po zdruzgotaniu Japonii (w 1945 r. ) Stany Zjednoczone okupowały ten kraj wiele lat, ale w Japonii już przed wojną istniała namiastka demokracji. Japończycy odkryli, że siła Zachodu wynika z faktu istnienia instytucji reprezentatywnych, a chcieli Zachodowi dorównać. Zresztą są mistrzami imitacji. Saddam Husajn nie zaprzątał sobie głowy takimi porównaniami i nie zamierzał tworzyć żadnych instytucji poza totalitarnymi.

Po wojnie z Japonią amerykańskie siły okupacyjne przeprowadziły na wyspach czystkę kadrową, którą przeprowadzą także w Iraku. Mianowały pełnomocnika do spraw rozwoju gospodarczego Japonii. To samo zrobią w Iraku. Pełnomocnik (gubernator Banku Detroit) polecił rozbić japońskie monopole, a zwłaszcza powiązane z partiami politycznymi ogromne koncerny, zaibatsu. To samo będzie zrobione w Iraku. Wszystkie przedsiębiorstwa należące do Saddama i partii BAAS (innych nie było) zmienią profile, jeśli pracowały dla armii.

Polityka 17.2003 (2398) z dnia 26.04.2003; Świat; s. 48
Reklama