Żeby odnaleźć rzeczywistą kolebkę Europy, trzeba udać się w góry północnej Skandynawii, a jeszcze lepiej na półwysep Kola i skandynawskie wybrzeża Morza Białego. Kolebka jest bardzo zniszczona, ale też i bardzo wiekowa – liczy sobie przynajmniej 3 mld lat. To właśnie wtedy, w okresie zwanym prekambrem, powstały skały, które tworzą zręby skorupy kontynentalnej, tak zwanej tarczy bałtyckiej – tego jądra, wokół którego rosła przyszła Europa. Tylko tam, a te młodsze także na Ukrainie, odsłaniają się na powierzchni. Chociaż jak się dobrze rozejrzeć...
Właśnie my, mieszkańcy nizin północnoeuropejskich, zwłaszcza w Polsce drobne jej fragmenty depczemy i rozjeżdżamy bezlitośnie, psiocząc na kocie łby, które są resztką prakolebki Europy. W postaci głazów narzutowych przywlókł je tu w kolosalnych ilościach lądolód skandynawski 2,5 mln –10 tys. lat temu. Nie każdy jednak taki głaz musi być fragmentem prakolebki Europy. Tylko wprawne oko geologa oceni, czy jakiś kamień pochodzi z najstarszych formacji skalnych ze wschodniej Finlandii, a więc może sobie liczyć około 3 mld lat, czy też z innych rejonów Skandynawii, i może być smarkaczem w wieku zaledwie 1,5 mld lat.
Narodziny na równiku
Ale – żeby wszystko było jasne – ani kolebka nie powstała, ani Europa nie rosła bynajmniej tu, gdzie na mapie przyzwyczailiśmy się odnajdować nasz kontynent. Rekonstrukcje najdawniejszego położenia prakontynentów lokują tarczę bałtycką gdzieś w strefie równikowej, wśród całej kolekcji zarodków wszystkich kontynentów.
Jak wyglądał zarodek Europy? W prekambrze uformowała się rozległa platforma zwana Fennoskandią. Nie było tam Francji ani Niemiec, ani Włoch. Ale były kraje skandynawskie, nadbałtyckie, cała właściwie Rosja europejska (po Ural) z Białorusią i Ukrainą i – co nas najbardziej interesuje – wchodziło w jej skład pół Polski.