Wiadomo, jaka jest praca policjantów – stresująca, niebezpieczna i na dodatek kiepsko opłacana. Trudno się więc dziwić, że po służbie próbują jakoś to odreagować i się zrelaksować. Sierżant sztabowy (12 lat w policji) i starszy posterunkowy (5 lat) – partnerzy z patrolu katowickich sił prewencji – najpierw popili, potem wsiedli do auta i pojechali na nocne łowy – na ulicę Mariacką w Katowicach, na której przez całą dobę dyżurują prostytutki. Nie zapomnieli wziąć ze sobą na wszelki wypadek broni, bo policjant nawet po służbie jest na służbie. Panienki z Mariackiej mówią, że policjanci mają u nich taryfę ulgową, ale tym razem zniżka była chyba zbyt mała. A może stróże prawa chcieli tej nocy za darmo? – wersje są różne. W każdym razie wybuchła taka kłótnia, że pół Mariackiej wstało z łóżek. Ostatnim argumentem posterunkowego w tym sporze był służbowy pistolet. Być może to by poskutkowało, ale w obronie honoru swoich dziewczyn stanęli sutenerzy. Doszło do szarpaniny. Padł strzał – kula trafiła w ramię sierżanta. Wszystko wskazuje na to, że to pijany posterunkowy postrzelił nabuzowanego przełożonego, ale badane też są inne wersje. Nocą wszystko może się zdarzyć. Na wszelki wypadek zatrzymano policjanta i dwóch alfonsów. Dwa tygodnie wcześniej śląscy policjanci próbowali zatrzymać w Dąbrowie Górniczej znanego złodzieja samochodów – funkcjonariusze zaczęli strzelać, policyjny rykoszet trafił dowódcę akcji, złodziej uciekł; nie wyciągnął nawet broni, a wiadomo, że ją nosi. W ten sposób się wyplątał.